czwartek, 28 kwietnia 2016

Kwietniowe migawki kulinarne

(leniwe sobotnie śniadanie - czyli wyciągam wszystko, co mam w lodówce)

(owsianka na wodzie z pomarańczą i bakaliami)

(truskawki pod kruszonką - najprostszy deser na świecie - przepis tu)

(napój rozgrzewający - gorąca woda, miód, laska cynamonu, plaster cytryny, kilka kawałków  jabłka)

(kruche ciasteczka owsiano-orzechowe - włoskie i brazylijskie - tu jeszcze przed upieczeniem)

(gruszka pięknej Heleny - co za obłędny smak, czyli gruszki gotowane w syropie, polane sosem czekoladowym z płatkami migdałów)

(tarta czekoladowa - przepis tu)

(tort śmietankowy - domowy)

(kasza gryczana z jarmużem i dynią)

(placki ziemniaczane z mąką kukurydzianą)

(prosta przekąska - chleb żytni, pomidorki koktajlowe z ziołami prowansalskimi polane oliwą i liście szpinaku)

(makaron penne ze szpinakiem i pomidorkami koktajlowymi)

(smoothie: seler naciowy, gruszka, jabłko, banan)

(smoothie: szpinak, jabłko, banan, kiwi)

(sałatka: pomidory, mozzarella, zielone oliwki i bazylia z oliwą)

(obłędne w smaku ciasto zwane hiszpańskim - kupione w cukierni, na wierzchu jest likier kawowy - pyszota)

(sałatka: pomidor, jajko, ogórek kiszony, tuńczyk z oliwą)

(niedzielne śniadanie: sadzone jajka, kanapki z serem, ogórek, papryka, sałata)

wtorek, 26 kwietnia 2016

Jonas Jonasson "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął"

Jestem na na 171 stronie tej książki i bardzo jestem ciekawa jej dalszego ciągu. Nieco przeraża mnie niefrasobliwość staruszka i jego kompanów w zabijaniu ludzi, nawet jeśli są bandziorami. Do tej pory zginęło już 3 opryszków ze świata przestępczego, 2 jednego dnia. Trochę to jednak straszne, nawet, gdy są zabijani w obronie własnej, niejako niechcący, przypadkiem, no może poza pierwszym.


Więcej na Fraszka&Books: Jonas Jonasson "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął"

niedziela, 24 kwietnia 2016

Gwiazd naszych wina

"Dałeś mi wieczność w ramach moich policzonych dni i nie umiem wyrazić jak jestem ci wdzięczna za naszą małą nieskończoność." - to słowa głównej bohaterki tego filmu - piękne.


Zupełnie nie wiem, czemu tak poruszył mnie ten film. Na pewno nie dlatego, że bohaterowie są chorzy i niedługo umrą. Wszyscy przecież kiedyś umrzemy. Współczesny świat z kultem młodości i doskonałości, mami nas i robi wszystko, abyśmy o tym nie myśleli i pracowali, kupowali, pędzili nie wiadomo za czym, bez krzty refleksji. A może dlatego, że w głębi serca tęsknimy do miłości absolutnej. Myślę, że lepiej mieć krótkie życie, ale przeżyć prawdziwą miłość, niż wieść długi żywot bez miłości. A może dlatego, że już nigdy nie będę miała dwudziestu paru lat, gdy kocha się tak intensywnie, gdy kocha się po raz pierwszy, choć może się mylę, może każda miłość jest intensywna, nawet ta nieodwzajemniona.

"Gwiazd naszych wina" to film o miłości, a nie o raku, który zabija. Życie z dnia na dzień, bez miłości, też zabija, wolniej, ale zabija. Oczywiście da się żyć bez miłości - w życiu można zając się tak wieloma rzeczami - hobby, pracą, wyścigiem szczurów, czytaniem książek, oglądaniem filmów, podróżowaniem, robieniem zdjęć, jedzeniem, nienawiścią, snuciem intryg, kolekcjonowaniem książek, znaczków czy innych gadżetów, kupowaniem ciuchów, uprawianiem ogródka, planowaniem wojny, rządzeniem, wychowaniem dzieci, pracą społeczną, hodowaniem kaktusów, pomaganiem w schronisku dla zwierząt, bieganiem, zabijaniem, nurkowaniem, seksem... I tym wszystkim, my ludzie, się zajmujemy. A czasem zdarza nam się miłość. Kompletnie nie mamy na to wpływu, w kim się zakochamy. Oczywiście można świadomie wybierać i do tego zachęcam, gdy widzimy, że facet chla, ćpa i nie pracuje to zwiewajmy jak najdalej od takiego, nawet gdy nas fizycznie pociąga. Ale nie tylko w takich ekstremalnych przypadkach, także, gdy nas nie szanuje, lekceważy, obraża, poniża, wyśmiewa, nie pozwala być sobą. Z niewytłumaczonych powodów podoba nam się ta, a nie inna osoba. Czasem wystarczy tak niewiele jak podanie ręki, uśmiech, spojrzenie, jakieś słowo i już po nas. Ktoś powie chemia, natura, ktoś przeznaczenie.

Życie nie musi być doskonałe i nie jest, ale i tak jest piękne... trzeba tylko umieć to dostrzec... nie zawsze się to udaje, ale mimo wszystko trzeba próbować. Bohaterowie filmu próbują. I to mi się w nich podoba. Hazel podrywa się z marazmu, w którym poniekąd się znajduje, czytając jedną i tę samą książkę na nowo, i mimo, że nie ma ochoty na grupę wsparcia, to jednak robi ten wysiłek i nie dla siebie, dla rodziców zaczyna tam chodzić. Tym daje sobie szansę na spotkanie Gusa. I tak to się zaczyna. Reszta w filmie, lub w książce (jeszcze nie czytałam, ale na pewno przeczytam).



ps1. i aktorzy, choć młodzi, grają dobrze.

ps2. i jeszcze przepiękna piosenka z filmu: Ed Seeran - All of the stars

czwartek, 21 kwietnia 2016

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Risotto ze szparagami i halibutem

Od dawna miałam ochotę na risotto. Przepyszne risotto z borowikami jadłam w tamtym roku u moich przyjaciół w Brukseli. Mąż mojej przyjaciółki nauczył mnie je robić, bo nigdy wcześniej sama tego dania nie przygotowywałam, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Od tego czasu robiłam już je z dynią i z innymi dodatkami. A, gdy w weekend, będąc na zakupach zobaczyłam już pierwsze szparagi, nie mogłam się im oprzeć i pomyślałam właśnie o risotto ze szparagami. Zainspirowałam się przepisem z kwestii smaku, gdzie autorka tego bloga dodała do swojego zielonego risotto białej ryby. Miałam filet ze świeżego halibuta, więc czemu nie, pomyślałam. Risotto, w przeciwieństwie do wszelkich innych dań z ryżem, czy makaronem, to danie z kategorii slow food, trzeba mu poświęcić nieco czasu. Niestety nie miałam parmezanu, ani białego wina, dzięki którym to składnikom risotto jest jeszcze lepsze. Zastanawiam się jak by smakowało takie risotto na słodko, np. na mleczku kokosowym z gruszkami i płatkami z migdałów. No proszę, internet prawdę Ci powie i znalazłam sporo przepisów na słodkie risotto np. z sosem malinowym i z truskawkami - ok. do zrobienia :-) jak już będą prawdziwe słodkie polskie truskawki i maliny.


Składniki (na 3 porcje):

  • 300 g ryżu do risotto,
  • pęczek szparagów,
  • około 300 g fileta z halibuta 
  • 1 małą cebula,
  • 500 ml bulionu,
  • 2 łyżki oliwy,
  • 4 łyżki masła,
  • sól tylko do ryby - bulion jeśli z kostki, jest już dość słony ;-), 
  • zioła prowansalskie,
  • 3 plasterki cytryny.

Wykonanie:
Rybę porządnie opłukać, wytrzeć w ręczniku papierowym, ułożyć na foli aluminiowej posypać solą, zawinąć i włożyć na sitko do gotowani na parze. Gotować 10-15 minut. Szparagom obłamać zdrewniałe końcówki, obrać prawie do główek z cienkiej łupinki i gotować na parze lub w osolonym wrzątku 15-20 minut, aż będą miękkie, ale nie będą się rozpadać, mogą być zresztą nieco al dente. Jeśli mamy bulion z rosołu, który nam został, to należy go doprowadzić do wrzątku, a jeśli robimy bulion z kostki, to gotujemy pół litra wody i wrzucamy rozdrobnioną kostkę i cały czas trzymamy na małym ogniu, aby nam bulion bulgotał. Cebulkę pokroić na kawałeczki i zeszklić na patelni na 2 łyżkach oliwy i 2 łyżkach masła. Następnie wsypać ryż i wymieszać całość. Jeśli mamy białe wino, to teraz należy je wlać i poczekać aż odparuje i część wchłonie się do ryżu. Następnie dolewamy łyżkę wazową bulionu do ryżu i cały czas mieszając czekamy aż się wchłonie w ryż i tak postępujemy z każdą kolejną porcją bulionu, aż zużyjemy cały. Na koniec dokładany do ryżu jeszcze 2 łyżki masła i mieszamy. Na koniec dokładamy pokrojona na kawałki ugotowane szparagi. Risotto nakładamy na ciepłe talerze, na wierz nakładamy kawałki ryby, posypujemy szczyptą ziół prowansalskich i jak mamy parmezan, to też posypujemy startym serem oraz dekorujemy listkami bazylii. Plasterki cytryny do skropienia ryby. Gotowe. Smacznego.





piątek, 15 kwietnia 2016

Wczesna kwietniowa wiosna 2016

...  i z godziny na godzinę robi się coraz bardziej zielono. Bardzo mnie to cieszy, bo lada chwila będzie już bardzo zielono. A do tego wszystko co najlepsze przed nami - aż 6 miesięcy zieloności. To daje poczucie szczęścia, o ile potrafimy cieszyć się takimi drobiazgami, jak zielony krzaczek, czy żółty kwiatek.









czwartek, 14 kwietnia 2016

Włoski talerz rozmaitości

Czasem tak niewiele trzeba - dobre towarzystwo i dobre jedzenie. Ktoś dzwoni i mówi, wpadnę na kolację. Wtedy wyjmuję to, co mam w lodówce i szafkach kuchennych i układam ładnie na talerzu. Tym razem miałam kiełbasę fuet, zielone oliwki, trochę pomidorków koktajlowych, które posypałam ziołami prowansalskimi i polałam oliwą, do tego papryczki nadziewane białym serkiem, żółty ser i orzechy nerkowca - jedne z moich ulubionych. Do tego kilka bułeczek posmarowanych masłem i herbata z cytryną. Wystarczyło na dobrą kolację.





środa, 13 kwietnia 2016

Hanna Kowalewska "Tego lata, w Zawrociu"

Pierwszy raz tę książkę przeczytałam u mojej przyjaciółki Węgierki, mieszkającej na Słowacji, która studiowała języki słowiańskie, w tym język polski, stąd taka pozycja w jej biblioteczce. To było dawno temu. Do dziś przeczytałam tę książkę 4 razy. Może ktoś z Was powie, że to strata czasu, czytać wielokrotnie te same książki, jest przecież tyle innych interesujących lektur. Zgadza się i na samą myśl, że w moim życiu nie zdążę przeczytać wszystkiego, co bym chciała, co już zostało napisane, nie wspominając tych książek, które dopiero zostaną wydane, to robi mi się smutno.


Więcej na Fraszka&Books: Hanna Kowalewska "Tego lata, w Zawrociu"

wtorek, 12 kwietnia 2016

Smoothie: jabłko, mango, banan, seler naciowy, szpinak

Z wiosną chce się jeść lżejsze rzeczy i więcej się ruszać - to drugie u mnie na razie tylko w planach, bo jakoś nie mogę się zmobilizować. Postanowiłam, że zacznę od diety i jeden posiłek będę zastępowała koktajlem owocowo-warzywnym. Dziś propozycja z tego, co akurat miałam pod ręką. A miałam jabłka, dojrzałe mango, równie dojrzałe banany, kilka łodyżek selera naciowego oraz dużo szpinaku.


Składniki:

  • 3 łodyżki selera naciowego,
  • 1 duża garść świeżych liści szpinaku,
  • 1 jabłko,
  • 1 dojrzały banan,
  • 1 dojrzałe mango.
Wykonanie:
Wszystkie warzywa i owoce umyć. Jabłka obrać, usunąć gniazda nasienne i pokroić na kawałki. Banana i mango obrać i również pokroić w kawałki. Łodyżki selera naciowego pokroić na mniejsze kawałki. Do kielicha blendera, jeśli takowy posiadacie lub do wysokiego naczynia (u  mnie wysoki pojemnik) wrzucić wszystkie składniki: jabłko, mango, banana, seler naciowy oraz szpinak i zmiksować na gładką masę. Zjadać od razu. Smacznego.



ps. dziś Dzień Czekolady, więc tak właśnie go świętuję ;-)

sobota, 2 kwietnia 2016

Kilka dni na wsi...

...i od razu chce się żyć. Dobrze robi taki wyjazd na kilka dni i totalne oderwanie się od miasta, pracy, komputera, a nawet od telefonu udało się na trochę uciec. Za to było domowe jedzenie, jak to na święta, gry planszowe i spacery po polach i bezdrożach - tak jak lubię najbardziej :-)