Warjacji na temat bułeczek twarogowych ciąg dalszy. Tym razem bez niczego. I to jest chyba, jak dotad, ich najlepsza wersja. Mam jeszcze ochotę na takie cebularze lub coś w stylu zapiekanki z cebulą i pieczarkami. A kiedyś spróbuje jeszcze zrobić wersję bezglutenową z mąką owsianą lub migdałową. Powinny wyjść.
Składniki (na 6 małych bułeczek):
- 250 g twarogu,
- 2 jajka,
- 150 g mąki pszennej,
- 1 łyżka cukru (można pominąć),
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia,
- szczypta soli.
Wykonanie:
Do miski włożyć twaróg i jajka, następnie wsypać mąkę, dodać cukier, szcyptę soli i proszek do pieczenia. Wymieszać wszystko do połączenia składników. Nastepnie zagnieść ciasto, lekko podsypywać mąką i podzielić na sześć części. Uformować małe bułeczki. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza z termoobiegiem przez 20-30 minut. Sprawdzać, czy się nie za bardzo przypiekają. Ostudzić. Smacznego.