Tego lata papierówki nam obrodziły. Są pyszne, duże i soczyste. Narobiłam już moc w słowiki litrowe na szarlotkę właśnie. I trochę dżemu w małych słoiczkach na chleb lub do naleśników. Ostatnio korzystam z przepisu na szarlotkę od Ania gotuje. Tzn. robię trochę po swojemu, zwłaszcza jabłka. I za każdym razem wychodzi wspaniała. Wiadomo, z lodami najlepsza.
Składniki:
- 1,5 kg jabłek - mniej więcej - zawsze u mnie jest ich na oko,
- 320 g mąki pszennej,
- 1 kostka masła,
- 1 jajko,
- 80 g cukru pudru,
- 2 łyżki cukru do jabłek,
- 1 łyżeczka cynamonu,
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia.
Wykonanie:
Najpierw przygotowuję ciasto. Wszystkie składniki umieszczam w misce i zagniatam ciasto rękami, tj. przesianą mąkę pszenną (następnym razem spróbuję z mąki krupczatki), proszek do pieczenia, cukier, jajko i masło - najlepiej wyjęte z lodówki. Szybko zagniatam ciasto i zawijam w folię i umieszczam w lodówce na mniej więcej godzinę. Czasem, jak mi się spieszy, to umieszczam w zamrażalce.
Następnie przygotowuję jabłka. Myję, obieram i kroję na kawałki usuwając gniazda nasienne i blaszki. Połowę jabłek wrzucam do garnka, dodaję 2 łyżki cukru brązowego z braku w sklepach białego ;-) i 1 łyżeczkę cynamonu i gotuję do rozpadnięcia jabłek. Na koniec dodaję resztę pokrojonych jabłek i wszystko mieszam i odstawiam do wystygnięcia. Dzięki temu będą kawałki jabłek.
Prostokątną blaszkę wykładam papierem do pieczenia. Wyjmuje ciasto z lodówki i po rozwinięciu z folii dzielę na pół. Jedną połową wyklejam spód blaszki. Na to wykładam ostygnięte jabłka. Drugą połowę ciasta ścieram na tarce na dużych oczkach i posypuje na wierzchu jabłek. Piekę przez godzinę w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusz. Kiery wierzch będzie lekko rumiany wyjmuje i zostawiam do całkowitego ostygnięcia. Można posypać cukrem pudrem, ale ja już tego nie robię, bo ciasto i tak jest dość słodkie dzięki słodkim papierówkom. Smacznego.