Takie śledzie w oleju lnianym robiłam kilka lat temu. I pamiętam, że były pyszne. Postanowiłam sobie przypomnieć ten smak. Szukałam przepisu w odmętach Internetu i trafiłam na przepis Ani Starmach. Wybrałam go, bo wydał mi się najprostszy. Zobaczymy jaki będzie ich smak.
Składniki:
- 3 śledzie z beczki solone - 6 filetów pojedynczych,
- 100 -150 ml oleju lnianego - tyle, żeby zakryły w słoiku wszystkie śledzie,
- 2 cebule - dałam żółtą i czerwoną,
- 1łyżka soku z cytryny,
- 1łyżka octu z białego wina - dałam jabłkowego, bo nie miałam z białego wina,
- 3 liście laurowe,
- 4-6 ziaren ziela angielskiego,
- 6 ziaren czarnego pieprzu,
- 2-3 goździki,
- sól - 2 szczypty,
- litrowy słoik.
Wykonanie:
Śledzie przygotowujemy na kilka dni przed Wigilią, czyli np. dziś, bo do wigilijnej wieczerzy mamy 4 dni. Jeśli nie dziś, to jeszcze jutro można je zrobić. Ze śledzi ścigamy skórkę i moczymy w zimnej wodzie przez 3–4 godziny. Następnie dokładnie je płuczemy i suszymy ręcznikiem papierowym. Kroimy na kawałki większe, tj.1 filet na 3–4 kawałki. Obieramy cebulę i kroimy w piórka - czyli cebulę na pół, a potem w cienkie plasterki. Przekładamy do miski i posypujemy 2 szczyptami soli, zalewamy sokiem z cytryny i octem - jak pisałam - u mnie jabłkowy. Odstawiam to na pół godziny, aby cebula nam zmiękła. Litrowy słoik myjemy i wyparzamy. Do słoika wkładamy cebulę, śledzie i część przypraw, zalewamy olejem i znów warstwa cebuli, śledzi i przypraw i znów olej i lekko ugniatamy łyżką i tak do skończenia się składników, na wierzch lejemy olej. Szczelnie zakręcić i wstawić do lodówki. Ania pisze, że najlepsze śledzie będą po mniej więcej 4–5 dniach, czyli na Wigilię. A jakie będą, to zobaczę i dam tu znać.
PS. Pyszne :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz