niedziela, 21 lipca 2013

Tęsknota... za Bieszczadami

Być znów na szlaku, wędrować, męczyć się, aby na szczycie doświadczyć uczucia satysfakcji, sięgnąć wzrokiem po sam horyzont, cieszyć oczy zielenią. Piękno gór zawsze na Fraszkę działa ożywczo, bo i jak nie zachwycać się takimi widokami. Tam w górze człowiek dystansuje się do tego, co pozostawił w dole. Takie doświadczenie jest bezcenne. Ech... chyba w tym roku Fraszce nie uda się być w Bieszczadach, a bardzo, bardzo by chciała tam spędzić choćby weekend. 

Zdjęcia są z 2010 roku. To szlak z Wołosatego na Tarnicę i zejście z Tarnicy do Ustrzyk. Na zdjęciach jeszcze piękna pogoda, ale zejście z Tarnicy było już w okropnej burzy. Na szczęście nikomu wtedy nic się nie stało, ale było groźnie. Za to w Cisnej, gdzie Fraszka się zatrzymała, tego dnia nie było ani kropelki deszczu. Góry bywają groźne, trzeba mieć wobec nich wiele pokory i zawsze zachować rozsądek.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz