(na początek coś z ostatnich dni - pyszne domowe burgery, na domowych bułkach - dodam, że nie ja je przygotowywałam, ale bardzo kulinarnie utalentowany mężczyzna)
(bób - uwielbiam, tu w towarzystwie piersi z kurczaka udającej schabowego)
(taka tam sałatka z tego, co było w lodówce - kapary, ser z niebieską pleśnią, pomidor, sałata rzymska i to chyba wszystko)
(nie ma jak jaglanka z ranka z malinami, dorzuciłam tam siemię lniane)
(u mamy obrodziły pomidory i cukinia, więc leczo)
(te pierogi razowe z bryndzą i szpinakiem to jest to, o czym marzyłam cały rok - w Domu nad Rozlewiskiem w Wołkowyi w Bieszczadach - w tym roku wciąż tak samo pyszne!)
(w końcu skusiłam się na naleśnika giganta w wersji mniejszej w Chacie Wędrowca w Wetlinie, a i tak ledwo dałam mu radę - bardzo dobry polecam)
(pstrąg smażony we wspomnianym Domu nad Rozlewiskiem w Wołkowyi)
(tu jeszcze nie gotowa tarta z czekoladą i bananami - dorzuciłam borówkę, ale to był błąd, bo po upieczeniu była mega kwaśna, nie komponuje się z gorzką czekoladą zbyt dobrze)
(sałatka: miks sałat, gotowana ciecierzyca lub z puszki/słoika, pomidory i ser pleśniowy z ziołami i oliwą)
(lato bez grilla... wiadomo lato stracone - tu kaszanka i karkówka)
(taki tam na szybko obiad: gotowa nóżka z gęsi, puree z ziemniaków i marchewka gotowana na parze - trzeba dodać, że z własnego ogródka)
(małe dogadzanie sobie - kawa z gałką lodów śmietankowych)
(kolacja lub śniadanie - nie pomnę - co tam w lodówce się znalazło)
(płatki jaglane z borówkami plus pestki ze słonecznika i dyni oraz siemię lniane)
(a tu dobroci przywiezione ze słonecznej Italii - sery i wędliny - pyszne)
(kurki w sosie śmietanowym - pyszota)
(hmm... myślałam, że risotto z batatami będzie smaczniejsze - zjeść się dało, ale takie jednak w smaku nieco bez wyrazu)
(sałatka: rukola, pomidor, truskawki, pestki słonecznika)
(placki ziemniaczane z młodych ziemniaków z mazurskiego ogródka)