Po kryminały sięgam bardzo rzadko. Z prostej przyczyny, nie lubię się bać, a i wyobraźnię mam niezgorszą, więc po przeczytaniu tego typu książki boję się przejść ciemną ulicą. Po cyklu o Hance (Alibi na szczęście, Krok do szczęścia, Zgoda na szczęście - ostatniej części jeszcze nie przeczytałam - czułam się trochę tym szczęściem Hanki przytłoczona) miałam ochotę na książkę śmieszną. Z tyłu głowy miałam kiedyś przeczytaną recenzję tej książki na blogu miasto książek i pamiętałam, że Padma polecała ją bardzo - napisała, że przy lekturze wybuchała śmiechem. Czegoś takiego potrzebowałam. Zwłaszcza, że czekała mnie perspektywa 5 godzin jazdy autokarem. Sporej objętości kryminał (560 stron), obiecujący dobrą rozrywkę nadawał się, aby jakoś przetrwać taką podróż.
Więcej na Fraszka&Books: Olga Rudnicka "Natalii 5"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz